Aktualnści

Poniżej link do artykułu na temat leasingu, objaśnine są podstaowe pojęcia dotyczące leasingu. Warto to wiedzieć.

http://www.bankier.pl/wiadomosc/Leasing-dla-kogo-co-daje-czy-warto-Najwazniejsze-informacje-7494572,2.html

 

Miło nam poinformować, że otrzymaliśmy nagrodę Najlepsi 2017 za znakomite opinie od naszych Klientów. Dziękujemy za uznanie i zachęcamy do przeczytania, co Klienci napisali w Oferteo.pl.

                    http://www.oferteo.pl/leasing-samochodow-firmy/ciechanow

Czy po zakończeniem umowy leasingu opłatę końcową należy zaksięgować w całości jako spłatę raty kapitałowej?

PYTANIE

W związku z zakończeniem umowy leasingu dostaliśmy fakturę końcową na wykup urządzenia. Leasing dla celów podatkowych był leasingiem operacyjnym, dla celów bilansowych leasingiem finansowym. Zgodnie z postanowieniami umowy leasingu korzystający ma prawo do nabycia pojazdu za wartość końcową ustaloną w umowie leasingu. Chcemy powyższy środek trwały wyksięgować z ewidencji środków trwałych, a nieumorzoną wartość początkową odnieść na pozostałe koszty operacyjne NKUP i następnie na podstawie otrzymanej faktury wprowadzić do ewidencji własnych środków trwałych.
Czy to postępowanie jest prawidłowe?
Czy spółka nie powinna wyksięgować urządzenia ze środków trwałych i dalej go amortyzować i uznać za NKUP, a wykup zaksięgować na konto rozliczenie opłat z tytułu leasingu i uznać jako KUP?

ODPOWIEDŹ

Postępowanie Państwa niestety, nie jest prawidłowe. W związku z zakończeniem umowy leasingu opłatę końcową powinniście Państwo zaksięgować w całości jako spłatę raty kapitałowej. Ponieważ przedmiot leasingu jest w dalszym ciągu przez Was wykorzystywany, nie należy go wyksięgowywać. Powinien przez cały czas znajdować się w ewidencji środków trwałych i w dalszym ciągu podlegać amortyzacji.

Przepisy mówią o tym, że w przypadku nabycia przedmiotu leasingu za opłatę końcową jest on w dalszym ciągu wykazywany w aktywach korzystającego, który kontynuuje jego amortyzowanie przez okres ekonomicznej użyteczności. Szacunek okresu ekonomicznej użyteczności podlega okresowej weryfikacji . Opłata końcowa stanowi w całości część kapitałową i służy spłacie zobowiązania z tytułu nabycia przedmiotu leasingu (Wn konto Rozrachunki z finansującym z tytułu przedmiotu leasingu, Ma konto Rachunek bankowy). Ewentualna nadwyżka spłat nad kwotą zobowiązania obciąża pozostałe koszty operacyjne.

Data publikacji: 26/01/2017

Czym spowodowane są podwyżki składek ubezpieczeń OC? Gdzie i jak szukać taniszych ofert

Skończyło się tanie ubezpieczanie. Wzrosty cen są niekiedy tak drastyczne, że kierowcy po zapoznaniu się z nową ofertą zastanawiają się, czy stać ich na utrzymanie auta. Wyjaśniamy przyczyny podwyżek i sprawdzamy, czy da się je jakoś ominąć.

Dlaczego drożeje ubezpieczenie OC?
W zeszłym roku mogłem ci z głowy powiedzieć z dokładnością do 100 zł, ile wyniesie składka na nadchodzący okres dla danego auta. Teraz to niemożliwe, bo zbyt wiele jest czynników i zmiennych – jak widać i słychać, nawet zaprzyjaźniony agent ubezpieczeniowy wciąż jeszcze przyzwyczaja się do nowej rzeczywistości. A ta nie jest różowa, zwłaszcza z punktu widzenia osób ubezpieczających swoje samochody: w porównaniu z 2015 rokiem stawki OC wzrosły – w zależności od ubezpieczyciela i źródła danych – od kilkunastu do kilkuset procent. Do góry mocno poszły też ceny ubezpieczeń autocasco (AC). Skąd ten nagły wzrost?

Koszty ubezpieczeń

Na wspomnianą sytuację złożyło się co najmniej kilka aspektów. I tak, w marcu ubiegłego roku w życie weszły nowe wytyczne, które na firmy ubezpieczeniowe nałożyła Komisja Nadzoru Finansowego (KNF). Najważniejsze zmiany to m.in.: koniec stosowania amortyzacji części zamiennych przy likwidacji szkody z OC, takie same kryteria wyceny szkody w wariancie serwisowym (naprawa bezgotówkowa), jak i kosztorysowym (pieniądze do ręki), jednakowe standardy kalkulacji w szkodach częściowych i całkowitych oraz prawo do auta zastępczego dla każdego.

Kolejny powód: od wielu lat ubezpieczyciele ponosili głównie straty z tytułu polis OC. Nie mogło być jednak inaczej, bo przepisy wymagają od każdego towarzystwa identycznych warunków OC, a to z kolei sprawiało, że jedynym kryterium odróżniającym jedną polisę od drugiej była cena. Większość towarzystw, żeby nie ponosić zbyt dużych strat, zaniżała stawki wypłacanych odszkodowań. Czyli najpierw płaciło się mało, ale równie niewiele uzyskiwało się w zamian.

Dlaczego warto sprawdzić historię pojazdu? Samochód po wypadku może stać się poważnym zagrożeniem. Zakup skradzionego auta to ogromne problemy. Poznanie przeszłości kupowanego auta pomoże wystrzec się takich zagrożeń.

Klienci, co zrozumiałe, zaczęli więc zwalczać taką politykę ubezpieczycieli z pomocą prawników i kancelarii specjalizujących się w odzyskiwaniu należnych odszkodowań. Jak podaje m.in. ubezpieczeniowy portal Mfind.pl, wypłaty za tzw. szkody osobowe powstałe w wypadkach komunikacyjnych zaczęły szybko rosnąć. Natychmiast przełożyło się to na statystyki, bo – jak podaje Ubezpieczeniowy Fundusz Gwarancyjny (UFG) – koszt pokrycia szkód osobowych w 2014 r. wzrósł o 15 proc. w stosunku do 2013 r. Co więcej, decyzją Sądu Najwyższego od 2010 r. można domagać się wypłat za szkody poniesione przed 2008 r.!

Obrazu całości dopełnia tzw. podatek bankowy, czyli nowa ustawa, podpisana przez prezydenta Dudę i obowiązująca od 1 lutego 2016 r. Program 500 plus jest dla budżetu państwa dość drogi, więc rząd chwyta się każdego sposobu na uzyskanie dodatkowego przychodu. Postanowiono obciążyć m.in. banki oraz towarzystwa ubezpieczeniowe dodatkową „daniną”, a że ubezpieczyciele nie lubią rozdawać niczego za darmo, nową opłatę przerzucili na klienta. Proste, szybkie i skuteczne.

Czy zmiana firmy ubezpieczeniowej to dobre rowiązanie?

Na tyle skuteczne, że w każdym z pięciu przytoczonych przez nas przypadków (tabela poniżej) można zauważyć wzrost składki w porównaniu z zeszłym rokiem. Najbardziej po kieszeni dostaną właściciele starszych samochodów, którzy mieli na tyle dużą fantazję, żeby oprócz OC wykupić również polisę autocasco. Przykład spoza tabelki: Mercedes z 1994 r., w przypadku którego koszt pakietu OC/AC wzrósł z 2500 zł w 2015 r. na 4980 zł w 2016 r. Czyli o dokładnie 99 proc.

Przykładowy wzrost koszów ubezpieczenia auta

Auto Koszt ubezpieczenia w 2015 r. Koszt ubezpieczenia w 2016 r. Zmiana procentowa
Abarth 500 z 2011 r. 1851 zł (pakiet OC,AC) 2194 zł (pakiet OC,AC) wzrost o 19 proc.
Honda Civic 1.4 16V z 1999 r. 561 zł (tylko OC) 648 zł (tylko OC) wzrost o 16 proc.
Mercedes 300D z 1992 r. 700 zł (tylko OC) 4100 zł (tylko OC) wzrost o 586 proc.
Opel Corsa C 1.4 aut. 302 zł (tylko OC) 453 zł (tylko OC) wzrost o 50 proc
Volvo V70 2.4 z 2000 r. 530 zł (tylko OC) 690 zł (tylko OC) wzrost o 30 proc.

Jak radzić sobie z podwyżkami ubezpieczenia samochodu?

Możliwości są dwie:

- dostaliście ofertę przedłużenia ubezpieczenia „tylko” o kilkanaście proc. wyższą niż rok wcześniej

- nowa oferta jest aż o kilkadziesiąt-kilkaset proc. (!) wyższa od zeszłorocznej.

W pierwszym wypadku chyba nie ma co kombinować, bo nawet jeśli zmienicie ubezpieczyciela, to oszczędności będą raczej symboliczne. W drugim wypadku ubezpieczyciel wysyła jasny sygnał: Nie chcę cię już ubezpieczać, bo mi się to nie opłaca/ryzyko jest zbyt duże. I tu zmiana firmy to w zasadzie konieczność, bo na pewno znajdzie się inną z lepszą ofertą. Gdzie szukać? Warto zacząć na przykład od internetowej porównywarki.

Stawki oblicza się teraz na podstawie wielu zmiennych, a tzw. tabelki bonus-malus (zniżki) są już tylko jedną, wcale nie najważniejszą z nich. Dochodzi więc do tak absurdalnych sytuacji, że dwie osoby mieszkające na tej samej ulicy, mające podobny staż za kierownicą i ubezpieczające samochód o podobnej wartości dostają od tego samego ubezpieczyciela oferty różniące się od siebie nawet o 600 proc.!

Może być tak wtedy, gdy jeden z tych dwóch kierowców spowodował choć jedną szkodę, np. rok lub dwa lata temu, u tego bądź innego ubezpieczyciela. Baza UFG jest dostępna dla wszystkich towarzystw – dzięki temu wystarczą dane z dowodu rejestracyjnego auta i PESEL właściciela, żeby ustalić wysokość składki. Niestety, już po jednej szkodzie jest się „kierowcą podwyższonego ryzyka”.

Czy warto ryzykować jazdę bez ubezpieczenia OC?

Konsekwencje podwyżek? Jedni zrezygnują tylko z AC, a część osób zdecyduje się na jazdę bez ubezpieczenia, i to mimo wysokich kar, które za to grożą. Jeśli ktoś taki po prostu „sam z siebie” wjedzie w słup i nikomu innemu nie zrobi krzywdy, to jeszcze pół biedy.

Gorzej, jeśli kierowca w nieubezpieczonym samochodzie spowoduje wypadek, w którym ucierpi mienie lub inni uczestnicy ruchu. W takim wypadku odszkodowanie wypłaci UFG, ale następnie zwróci się do sprawcy wypadku o zwrot wypłaconego odszkodowania. Jeśli nieubezpieczony kierowca zepchnie do rowu ciężarówkę z transportem nowych aut, to nie wypłaci się do końca życia!

Gdzie szukać tanich ofert ubezpieczenia auta?

„To gdzie ja mam teraz znaleźć tańszego ubezpieczyciela?” – pytania tego rodzaju od kilku miesięcy zalewają nasze skrzynki e-mailowe, pojawiają się też w komentarzach pod tzw. porównywarkami internetowymi, np. Mfind.pl, Rankomat.pl. Niestety, szansa na znalezienie korzystniejszej oferty niż zeszłoroczna jest znikoma. Jeżeli namierzycie firmę, która zażąda o kilka, kilkanaście proc. więcej niż dotychczas, to... już będzie to sukces. Uwaga: jeśli dokupicie też kilka innych polis (np. assistance, minicasco, NNW), to samo OC może okazać się niewiele droższe niż dotąd.

Wojciech Martyński, ekspert Mfind.pl, ma kilka rad dla oszczędnych: Żeby znaleźć najtańsze ubezpieczenie OC, przede wszystkim należy porównać oferty kilku-kilkunastu towarzystw. Warto pamiętać, że każde OC ma ustawowo taki sam zakres i w tym przypadku nie ma znaczenia, u którego ubezpieczyciela kupujemy polisę. A różnica w cenie ofert dla tego samego samochodu i kierowcy może być ogromna!

O ubezpieczeniu auta lepiej pomyśleć odpowiednio wcześniej – zazwyczaj najkorzystniejsze ceny otrzymamy około dwóch tygodni przed końcem ważności polisy. OC lepiej również kupować w internecie i płacić kartą bez rozbijania płatności na raty.

Z kolei w przypadku młodych, niedoświadczonych kierowców dobrym pomysłem będzie dopisanie w dowodzie rejestracyjnym współwłaściciela ze zniżkami.

Nie jest też zaskoczeniem, że stawki OC są uzależnione od miejsca zarejestrowania samochodu. Z raportu przygotowanego przez Mfind.pl wynika między innymi to, że spośród kilkunastu przebadanych miast najmniej zapłacą mieszkańcy Rybnika (średnio 685,21 zł), najdrożej jest, co oczywiste, w dużych aglomeracjach: w Warszawie, Łodzi, Trójmieście i Wrocławiu – ponad 1000 zł. Różnice są spore, jeśli więc ktoś ma możliwość zarejestrowania samochodu w „tańszym” regionie kraju, to ma pełne prawo z niej skorzystać. Jakkolwiek absurdalnie by to zabrzmiało...

Monitoring stylu jazdy może obniżyć składkę OC!

Pod koniec listopada prezes Polskiej Izby Ubezpieczeń (PIU) wystosował list otwarty do premier Beaty Szydło, w którym tłumaczy się z przyczyn podwyżek ubezpieczeń. Z pisma wynika między innymi, że to kwestia podatku bankowego, wzrostu liczby wypłacanych odszkodowań osobowych („Obecnie ubezpieczeni kierowcy są zobowiązani do pokrywania wypłat za szkody powstałe nawet przed 20 laty”), a także ostatnich decyzji KNF.

Jan Grzegorz Prądzyński występuje też jednak z inną propozycją: otóż ubezpieczyciele chcieliby zyskać swobodny dostęp do bazy CEPiK-u (zawiera m.in. dane o punktach karnych przypisanych do danego kierowcy), dzięki czemu mogliby wyższymi składkami obciążać kierowców notorycznie łamiących przepisy ruchu drogowego.

PIU postuluje też regulację wysokości zadośćuczynień, czyli wprowadzenie „taryfikatora”, który pozwoliłby ubezpieczycielom łatwiej planować wydatki. Ostatni postulat dotyczy regulacji wypłaty odszkodowań za zdarzenia mające miejsce przed ponad 20 laty.

Sprawą rosnących stawek OC zajął się też UFG, który postanowił zbadać możliwości obniżenia cen. I jak się okazuje, niemal 40 proc. przebadanych kierowców zgodziłoby się na zamontowanie w samochodzie tzw. czarnej skrzynki w zamian za tańsze OC. Rejestratory są z powodzeniem stosowane od kilku lat na zachodzie Europy (np. w Anglii) i mają tylu zwolenników, co przeciwników. Pojawienie się tego rozwiązania w Polsce jest kwestią czasu – pracuje nad nim m.in. Link4 w porozumieniu z dostawcą nawigacji NaviExpert.

Wegług nas

Stawki ubezpieczeń będą rosły, więc dla oszczędnych nadeszły ciężkie czasy. Może przy okazji uda się jednak wprowadzić kilka istotnych zmian, którymi do tej pory nikt zająć się nie chciał? Przede wszystkim czekamy na możliwość czasowego/sezonowego wyrejestrowania pojazdu – aut okazjonalnie używanych jest coraz więcej, a ich właściciele, nawet kiedy nie jeżdżą, muszą płacić obowiązkowe i drogie OC.

Rząd nie chce już dopłat do kas fiskalnych. W zamian leasing lub wypożyczenie

Rząd podtrzymuje chęć wprowadzenia e-paragonów już od 2018 roku. Zmiany korzystne dla klientów mogą stać się mało korzystne dla firm. Rząd zamierza na zmianach zyskać 2,5 mld zł rocznie, ale nie chce dopłacać do wymiany kas i zamierza zlikwidować obowiązującą ulgę podatkową na ich zakup. 

Dziś każdy, kto rozpoczyna działalność gospodarczą, może starać się o 700 zł na zakupu kasy fiskalnej. Jeśli startujemy ze sklepem i kas mamy więcej, możemy otrzymać pieniądze na każde z urządzeń. Są one zwracane w formie ulgi podatkowej.

Ponieważ od 2017 roku w zasadzie każdy podmiot mający do czynienia z klientem detalicznym będzie zobowiązany do posiadania kasy, więc dla wielu młodych przedsiębiorców tego typu ulga podatkowa jest bardzo pomocna na starcie.

- Nie jesteśmy zwolennikami tego zwrotu w tej formie. Obecnie jest to sposób na regulowanie ceny. Najtańsze kasy kosztują więc nieco ponad 700 zł, bo do tej kwoty można uzyskać zwrot - mówi money.pl Sebastian Christow z Ministerstwa Rozwoju.

Co w zamian? Sebastian Christow twierdzi, że zlikwidowany zostanie zapis mówiący o obowiązku "nabycia kasy". To przez niego urządzeń nie można obecnie wypożyczać albo brać w leasing. Trzeba je po prostu kupić.

- Rozsądnym rozwiązaniem jest rozłożenie tego kosztu w czasie. Nie trzeba go ponosić na dzień dobry. Mogę kasę wynająć, a jak mi nie idzie, to ją oddaję. W ten sposób wynajmować chcą je telekomy czy banki. Stanie się jak na rynku terminali płatniczych. Zamiast kupować, będzie się wynajmować - mówi Christow. Dodaje też, że zostanie wydłużony okres homologowania kas do ok. 10 lat. Dziś trzeba to robić co 3-4 lata.

Dla wielu przedsiębiorców może to być zaskakujący ruch. Rząd od 2018 roku chce wprowadzić bowiem e-paragony. A żeby te system mógł funkcjonować, potrzebna będzie wymiana niemal wszystkich kas fiskalnych. Koszt operacji już oszacowano na ponad miliard złotych. Przedsiębiorcy, w tym głównie drobni sklepikarze i mniejsze sieci handlowe, liczyli, że rząd choć częściowo sfinansuje tę operację.

E-paragony już w 2017. Jest kalendarium wdrożenia

Jak wynika z wyliczeń KPMG wymiana kas fiskalnych i wprowadzenie e-paragonów może dać rocznie do budżetu państwa nawet 2,5 mld zł dodatkowego przychodu. Christow zaznacza, że ewentualnie niewielkie dopłaty będą mogły pozostać przy zakupie kasy wyposażonej dodatkowo w czytnik kart.

Na razie trwają negocjacje co do ostatecznego kształtu e-paragonów. Jeszcze w grudniu powstać ma odpowiednie rozporządzenie, które przesłane zostanie do notyfikacji w Komisji Europejskiej. Od początku 2017 roku producenci kas będą mogli już budować ich prototypy.

W kwietniu ruszyć ma testowo repozytorium, czyli centralna baza wszystkich zakupów rejestrowanych przez kasy fiskalne. Najprawdopodobniej powstanie w oparciu o bazę, która dziś zbiera jednolite pliki kontrolne. To tam zapisane będą dane o tym co dokładnie i kiedy sprzedają sklepy.

Jednocześnie Główny Urząd Miar zacznie homologację nowych kas fiskalnych. Ich masowa produkcja i sprzedaż ma ruszyć w drugiej połowie roku. Pierwsze e-paragony zaczną być wydawane od początku 2018 roku.

Nie będzie obligatoryjnego nakazu ich wydawania. To klient będzie decydował czy chce papierowy dokument czy cyfrowo zapisaną informację o zakupie, którą otrzyma na maila, do bankowości elektronicznej czy innej wybranej przez niego aplikacji.

- Po co jest paragon? On służy do wykorzystania klienta jako kontrolera sprzedawcy. Dopóki jest jeszcze gotówka w obrocie, trudno jest wycofać się całkowicie z tradycyjnych paragonów. Pewnie po pięciu latach funkcjonowania systemu przemyślimy tę kwestię. Na razie one zostają - tłumaczy Christow.

E-paragon dużo łatwiej będzie można otrzymać przy płatności kartą. Terminal rozpozna właściciela plastiku i będzie mógł wysłać mu dokument. Co z gotówką? Aby nie trzeba było imienia, nazwiska, numeru PESEL i tym podobnych danych wpisywać przy każdej płatności, ministerstwo chce dać możliwość skanowania swoich danych QR kodem przy kasie.

Kasy fiskalne nie potrzebne? Może wystarczyć sam terminal

Ministerstwo zastanawia się też nad pomysłem zdjęcia obowiązku wystawiania w ogóle paragonu, jeśli płatność będzie dokonywana kartą. Jak tłumaczy Christow, i tak jest ona rejestrowana przez terminal płatniczy. Dodaje jednak, że takie rozwiązanie może działać na szkodę przedsiębiorcy. Na paragonie jest bowiem znacznie więcej informacji. A te mogą się przydać, jeśli fiskus rozpocznie w firmie kontrolę.

Ułatwieniem ma być też kasa systemowa. Jeśli na przykład sieć handlowa ma kilkadziesiąt czy kilkaset sklepów, to nie będzie musiała w każdym z nich, przy każdym stanowisku kupować osobnej kasy fiskalnej. Wystarczy jedna, ale taka która będzie koordynować prace "drukarek" wydających paragony.

Resort zastanawia się też jak zapobiegać ewentualnym awariom systemu e-paragonów. Część ekspertów ostrzega, że w momencie na przykład hakerskiego ataku, handel w Polsce może zostać sparaliżowany, bo nie będzie można wydawać żadnych paragonów. Christow przyznaje, że choć to scenariusz praktycznie nierealny, to lepiej się zabezpieczyć.

Możliwe więc, że kasy fiskalne nie będą podłączone bezpośrednio do systemu państwowego. Pomiędzy nimi będzie jeszcze jeden podmiot. Mogą to być bazy stworzone przez producentów kas płatniczych. I dopiero one będą raportować do repozytorium.

- To będzie system asynchroniczny. Nie będzie cały czas online. Przepisami chcemy określić, że sprzedaż może zostać zatrzymana dopiero wtedy, gdy kasa nie będzie mogła połączyć się z repozytorium przez 7 dni – mówi Christow.

Jednocześnie jednak system e-paragonów ma mieć możliwość działania online. Chodzi o to, żeby w momencie jego włączenia można było przeprowadzić kontrolę. Urzędnik fiskusa będzie mógł wtedy wejść anonimowo do sklepu czy fryzjera i sprawdzić ilu klientów obsłużono, a ile transakcji nabito na kasę.